|
|||||||
Tekst opublikowany w maju 2003 r. 5 lat od kuchni...Poniższy tekst został zredagowany na listowne prośby osób oglądających LHS.pl, i proszących o opisanie jak ta strona powstała i jest tworzona. Tekst jest adresowany głównie do Miłośników Kolei, proszę więc nań o duże przymrużenie oka wśród osób, którym wymowa części zdań wyda się absurdalna. Minęło już 5 lat od kiedy tematyka LHS zaistniała w Internecie.
Odnosząc się do szybkości rozwoju współczesnej techniki, to dosyć dużo
- przez ten czas zmieniło się wiele rzeczy. Moja internetowa przygoda z LHS rozpoczęła się w 1998 roku. Nie wiem dokładnie kiedy, bo na początku nie zwraca się uwagi na takie rzeczy. Pomysł na stronę zrodził się w momencie gdy Technikum Kolejowe w Łodzi, do którego miałem wtedy przyjemność uczęszczać, wzbogaciło się o łącze internetowe. Założyłem sobie konto na KKI (nota bene - istniejące jeszcze do zeszłego roku, kiedy to KKI wycofał się z darmowego hostingu), i tak oto 7. maja 1998 roku zaistniała strona domowa T. Ciemnoczułowskiego ze skromną podstroną poświęconą LHS. Pomysł na założenie strony przedstawiającej tylko tematykę LHS zrodził się później. Prawdopodobnie przyszedł on w sierpniu, gdy szedłem ze stacji Wola Baranowska nad Wisłę. Dość orginalne miejsce (km 199), zważywszy uwagę na fakt, iż w tym miejscu "zaraziłem się" tematyką LHS w 1992 (93?) r. jadąc nocnym pociągiem do Dębicy. Po przyjeździe do domu zabrałem się do roboty (dorzuciłem 4 kolejne zdjęcia :)
i w ten sposób zamieniłem menu z rybkami na domowej stronie głównej, w Internetową Witrynę
poświęconą LHS. Nowe oblicze LHS.plLayout dzisiejszego LHS.pl po drodze zmieniał się kilka razy. Ten, widoczny dziś (tj. w maju 2003 r.), powstał 18. lipca 2000 roku, (dokładnie o 22:43:25) i pozostaje w zasadzie niezmieniony od trzech lat. LHS.pl oficjalnie zaistniała w sieci w sierpniu 2000 r. Jedno z wielu pytań, jakie są mi ostatnio zadawane, to "jak to wszystko
powstaje? jak są gromadzone materiały? jak wyglądają wyjazdy na LHS?" i tym podobne.
W końcu mamy mały jubileusz i takie pytania są na miejscu. Jak być niekonwencjonalnym, to na całego...LHS.pl przyzwyczaiła już Internautów do swojej niebanalności, prezentując tematykę strony z pomocą różnych, często niekonwencjonalnych sposobów. Poniżej kilka z nich. - jako pierwsza witryna w Polsce wprowadziła interaktywną mapę, i to w sensie dosłownym - można było kilkać również na ikony na zdjęciach, aby obejrzeć widok z wybranego miejsca (dziś już nie ma takiej możliwości). Nowatorskie jak na owe możliwości Internetu rozwiązanie pod roboczą nazwą Active Images w okrojonej formie funkcjonuje do dziś. W tej chwili takie rozwiązanie jest wciąż rzadkością na witrynach (dość często bardziej stawia się na samą interaktywność, niż na zawartość - albo na odwrót, wielu webmasterom wciąż wydaje się, że wrzucą prezentację we Flashu i załatwione). Pamiętam jak rok po wprowadzeniu AI na LHS.pl, interaktywną mapę z wielkim szumem powiesiło w sieci wrocławskie ZOO. Absolutnie nie twierdzę, że ze mnie coś ściągneli, w każdym razie prasa komputerowa podniecała się mapą umożliwiającą "wirtualne" zwiedzanie tegoż ZOO. Niewątpliwie jest więc powód do dumy - LHS.pl miała takie rozwiązanie wcześniej i było ono również bardzo wysoko oceniane wśród osób, które zajrzały na stronę.
- Interaktywny Słupek Kilometrażowy.
- Prognoza pogody (od 2004 r. niedostępna - przyp. red.).
- Relacje online ze szlaku.
- LHS, daj głos!
- Poezja.
- Kalendarzyki listkowe.
Dosyć tego zachłystywania się - absolutnie nie mam zamiaru się udławić. Mogłoby coś jechać...Dla wielu postrzeganie martwej natury jako istoty żywej
wydaje się być przejawem choroby psychicznej. W dobie Matrixa, komputerów,
którym przypisuje się pieszczotliwe nazwy, czy też złośliwości rzeczy martwych,
nie byłbym do końca pewien w ferowaniu takich wniosków. Z cyklu "Nie do wiary"Ilość sytuacji budzących zdziwienie mogłaby być powodem do napisania
całej książki na ten temat. Koledzy z Warszawy jeżdżący na LHS twierdzą,
że wystarczyło otworzyć puszkę z piwem, aby zaczęło dudnić (odgłos nadjeżdżającego pociągu),
i bynajmniej nie były to omamy spowodowane procentami napoju. Pewnego razu też kilkukrotnie doświadczyłem sytuacji mentalnego ściągania pociągu, co zostało uwiecznione w jednej z relacji z LHS: Temat:[rel. ilustr.] LHS w dlugi weekend - DLUGIE! Grupy dyskusyjne:pl.misc.kolej Data:2002-08-29 16:51:49 PST [...] O 8:30 dotarlem do mijanki Laczyn LHS, na ktorej umowilem sie z Krzychem. Senny poranek raczej nie dawal szans na przyjazd czegokolwiek. Jak przystalo na LHS, w czasie tego wyjazdu pare razy chyba podzialaly zjawiska nadprzyrodzone. Uprzedzony zawczasu przez kolegow o tym, ze po otwarciu puszki z piwem nadjezda pociag, ze swoim 5l gasiorkiem mineralnej nie moglem byc gorszy ;). Tu jednak nie woda, a nadzieja zwyciezyla. Pare minut po dziewiatej pomyslalem sobie: "mogloby cos przyjechac"... W tym momencie nie bylo nic bardziej szokujacego, niz dzwiek dzwonkow przejazdu przy nastawni wykonawczej... Pare minut pozniej na semaforze w kierunku Goluchowa zaswiecilo sie zielone, i kwadrans pozniej z luku wytoczyly sie dwa gagariny z proznymi weglarkami. [...] Znow sobie pomyslalem, ze moze ten pociag co jechal, bedzie sie z drugim krzyzowal w Goluchowie. Jak pomyslalem, tak sie stalo... Po jedenastej (czekajac w dalszym ciagu na Krzyska) uskutecznilem lekka drzemke pod wiaduktem. O 11:30 obudzily mnie znow dzwonki na przejezdzie. "Ki czort, pewnie od Goluchowa jada..." pomyslalem, a tu dostojnie wtacza sie od Sedziszowa sklad w konfiguracji ST44-2052+SM48-061 i staje na torze dodatkowym. Ucieszylem sie, bo szykowalo sie mijanie - niestety pogoda wciaz nie byla zdjeciowa. Mechanik ST44 wylaczyl silniki, szykowalo sie dluzsze czekanie. [...] Po dwunastej sciagnal Krzychu. Moje stwierdzenie "Zaluj, ze tego nie widziales, przydalaby sie powtorka", zaczelo miec drugie dno - po chwili dowiedzielismy sie, ze "jada z obu stron". Nie bylo na co czekac, od Sedziszowa juz zblizal sie sklad: [...] ktory praktycznie jechal z nami rownolegle az do Staszowa, [...] Tu ciekawostka - gdybym zlapal ostrosc na obiektywie 5 sek. wczesniej, na zdjeciu bylby gosc biegnacy SRODKIEM toru, a za nim to co widac... Ech, taki motyw... ;-) Tu byl moj tekst do Krzycha: "tego nie chcialbym sam doswiadczyc..." (jak przystalo na LHS, pozniej zafundowano mi taka "atrakcje" :) [...] Gdy tak sobie szedlem do umowionego wczesniej spotkania z Krzychem w Mikolajowie, po drugiej stronie nasypu, w tutejszej kopalni siarki zaczela robic rumor tamara i ostro trabic przed przejazdem na drodze 777. Oho, spoznilem sie na zdawke. Nic to, postanowilem sobie odbic fotka ladnego wiaduktu, wylaniajacego sie sposrod drzew. "Moglo by cos jechac..." - pomyslalem... i zaczelo dudnic z prawej. "Pewnie traktor, ktory mijalem..." Booooing! "Ch... to nie Swieta Bozego Narodzenia zeby spelniac zyczenia..." [...] Rowniez zgodnie z zalozeniami o tej godzinie mial jechac sklad od strony Huty. Nie pomylilem sie, o 10:45 zaplonelo swiatelko w ukopie i rozpoczelo sie przedstawienie: ... "No dobra, teraz milo by bylo, gdyby cos pojechalo z Kepia" - pomyslalem sobie obmyslajac gdzie sie tu ustawic, itd. Troche mi podniesli cisnienie, bo sadzilem, ze antrakt potrwa co najwyzej do 11:05, a tu cisza. Boooing!* rozleglo sie o 11:08 i zaczelo dudnic od strony Kepia. [...] Nie wierzycie w zjawiska nadprzyrodzone? Zapraszamy na LHS... :) Poniżej jeszcze jeden przykład. LHS łączy ludzi...Jeśli nie wierzycie w przeznaczenie, to poniższa historyjka szybko wyprowadzi
Was z błędu.
Teraz odpowiedzcie sobie na pytanie - co by było, gdyby nie istniała LHS? Zaś szczęśliwej parze redakcja LHS.pl życzy wszystkiego co najlepsze na nowym szlaku życia. To jest ten pan z Internetu...Przyszedł czas, aby na końcu też cos opowiedzieć na swój temat, bo o mnie też już krążą legendy. Dla wielu ludzi spadam z kosmosu - w sensie przenośnym, telepiąc
się na przykład pociągami 20 godzin do Hrubieszowa, czy też w sensie dosłownym
- kiedyś jeden z dyrektorów gdy byłem w Zamościu przedstawiając mnie swojemu podwładnemu powiedział: Największe zdziwienie budzi moje przyzwyczajenie do zwiedzania żelaznego szlaku
na piechotę. W technikum panowała wręcz opinia, że znam każdy podkład na linii.
Jest to oczywiście przesada, ale kiedy dwa lata temu zostałem zapytany o to,
ilu km odcinków jeszcze na LHS nie przeszedłem, po podliczeniu
wyszło z 5 km.
Jest oczywiste, że LHS.pl nie istniałaby w takiej formie w jakiej jest tylko dzięki mnie
- nie sposób tu spomnieć o - często anonimowych - osobach współtworzących ten serwis.
Nie raz ich pomoc okazała się wręcz niezastąpiona i nieoceniona - i za to im w tym miejscu
serdecznie dziękuję. Wielu z nich wie, w jak absurdalnych realiach
realizowane jest to hobby, czasem wspólnie realiujemy nierealne pomysły.
Po przeczytaniu tego tekstu (czy ktoś to wytrzymał? :) wielu uzna mnie i inne osoby
interesujące się LHS za grono czubków. Kolej to źródło zainteresowań jak każde inne
- myślę (i to nie tylko ja), że lepiej realizować się w życiu w ten sposób,
niż zasilać szeregi pod osiedlową budką z piwem.
Są tacy, dla których moje pomysły i realizacje są utrapieniem. Na szczęście
osoby te to garstka ludzi (liczonych na palcach rąk) pracujących w budynkach przy pewnej ulicy w Zamościu. Miejmy nadzieję, że za kolejne 5 lat, moje działania będą spotykały się z większą wyrozumiałością, i ta liczba spadnie do zera. |
|||||||
© LHS.pl 1998-2024 | |||||||